Jestem uzależniona od warzyw. To fakt. Uwielllllbiam. Najbardziej lubię takie posiłki, gdzie można pokosztować to tego, to owego, najlepiej z jarzyn. Chyba mam gusta bliskowschodnie lub hiszpańskie – mnóstwo tapas/przystawek z pysznym pieczywkiem to dla mnie wypasiony posiłek, nic mi więcej do szczęścia nie potrzeba. No, może pszeniczne piwko albo czerwone półwytrawne wino (ew. delikatne wytrawne). Ostatnio maniakalnie, w zasadzie co tydzień robię:

1. Hummus. Odkąd zdałam sobie sprawę, jakie to proste, robię sama. (Podobnie z masłem orzechowym, nie kupuję, przepis na masło TUTAJ, polecam).

2. Tak zwany kawior z bakłażana, chociaż mój przepis chyba dość odbiegł od oryginału.

3. Pieczoną paprykę.

A zatem po kolei. Zacznę od hummusu. Jak go nie mam w lodówce to czuję się nieswojo. Jakiś czas temu kupowałam, bo moje wyroby mi nie smakowały. Ale odkąd odkryłam właściwą proporcję ciecierzycy do tahiny, jest super. Bo zawsze we wszystkich przepisach podawali jakąś chorą, jak na mój gust, ilość tahiny. Oto mój przepis.

HUMMUS

Składniki:
1 puszka ciecierzycy
2 łyżeczki tahiny, takie z czubkiem
1/2 cytryny – potrzebny nam jej sok (lub nawet z całej, zależy jaka jest duża)
1 ząbek czosnku (opcjonalnie, bez też jest pycha, i można spokojnie zjeść w pracy)
1 chlust oliwy (ze 2 łyżki)
2 łyżki zimnej wody
sól, pieprz

Ciecierzycę odsączamy z zalewy. Umieszczamy w blenderze kielichowym lub w pojemniku przystosowanym do blendera ręcznego. Dodajemy tahinę, sok z cytryny, obrany czosnek, oliwę i zimną wodę. Uwaga, zimna woda jest kluczowa, bez niej mus nie będzie aksamitny (ten patent akurat zaczerpnęłam z niezawodnej Jadłonomii). Miksujemy do uzyskania konsystencji jogurtu.

Podane proporcje wystarczają na słoik 250 ml, może nawet ciutkę więcej. Dla mnie są optymalne! Jem dzyń w dzyń sobie na chlebku, z pieczonymi warzywami, do lunchu w pracy.

KAWIOR Z BAKŁAŻANA

Uwielbiam bakłażany. W dodatku doczytałam, że są bardzo zdrowe. Mają mnóstwo błonnika i minerały, mało kalorii, a w dodatku są absolutnie przepyszne. W wielu przepisach każą robić jakieś czary-mary, sypać solą, płukać, generalnie gitarę sobie zawracać. Ja nie robię tego NIGDY. I nigdy nie obieram skórki, bo w niej jest mnóstwo smaku, zwłaszcza jeśli się tę gruszkę miłości piecze.  Z poniższych proporcji otrzymacie naprawdę sporą porcję, dla mnie prawie na tydzień, zatem na eksperyment polecam zrobić z połowy składników (i tak zniknie, hahaha). Aaaa, zawsze, gdy piekę bakłażany, jednocześnie do piekarnika wkładam kilka papryk – mam dwie pieczenie na jednym ogniu! O papryce później.

Składniki: 

2-3 bakłażany
1 szalotka (koniecznie szalotka!)
3-4 pomidory
1-2 pęczki natki pietruszki
1 cytryna – sok
1 porządny chlust oliwy (pewnie ze 4 łyżki)
sól, pieprz

Bakłażany umyć, odciąć szypułki i przeciąć na pół. Ułożyć na blasze miąższem do góry i piec w 200 stopniach przez około pół godziny do 40 minut. Nie trzeba zawijać w folię! Upieczone wyjąć (musza być miękkie pod widelcem, takie kremowe). Odczekać aż przestygną, pokroić na ok. centymetrowe cząstki. Dodać sok, który się z nich uwolnił w czasie pieczenia, jeśli jest na blasze. Pokroić pomidory na podobne cząstki (nie trzeba parzyć skórek, chyba, że ich nie tolerujecie). Drobno posiekać szalotkę. Tu słowo o szalotce. Jest boska. Ma mnóstwo smaku! Moim zdaniem nie da się jej do końca zastąpić cebulą. Można, ale to nie będzie to samo. Pokroić natkę pietruszki. Musi być jej dużo! Wszystko umieścić w dość dużym naczyniu i delikatnie połączyć. Dodać sok z cytryny, oliwę, sól i pieprz. Podawać jako samodzielną sałatkę np. z hummusem i chlebkiem, z ulubioną kaszą albo jako dodatek do dowolnego dania głównego. Pyyyyyyychaaaaaaaaa!

PS. Jeśli bakłażany pieczecie, tak jak ja, z paprykami, broń Boże nie wylewajcie soku, który się z papryk uwolni w czasie pieczenia!!! Należy go zlać do naszego kawioru. Doda fantastycznego smaku. Przepycha.

PIECZONA PAPRYKA

Kolejny mój hit, od lat. Zajadam się nią bez pamięci. Jest przepyszna, rozpływa się w ustach! Piekę zawsze na zapas i podjadam przez cały tydzień. Albo dodaję do zupy-kremu z pomidorów, super podkręca smak. Piekę zwykle razem z bakłażanami na kawior z bakłażanów. Można oczywiście same!

Składniki i wykonanie:

Papryki (u mnie zwykle cztery, więcej się z bakłażanami nie mieści na blasze) umyć, przekroić na pół, pozbawić gniazd nasiennych. Ułożyć na blasze skórką do góry. Piec w 200 stopniach przez około pół godziny, aż skórka sczernieje. Najlepiej piecze się czerwona, ponieważ ma najwięcej cukru i najlepiej od niej schodzi skórka. Przełożyć do pudełka z wieczkiem albo do naczynia i umieścić w worku foliowym, a jak przestygną, obrać skórki – będą same odchodzić. Przyznam szczerze, że z wrodzonego lenistwa obieram doraźnie – wtedy gdy chcę ją zjeść! Zajadać jako dodatek do kanapek, dodatek do dań głównych, z hummusem i kawiorem z bakłażanów, albo samą!!!

Można też je zamarynować w oliwie, soku z cytryny z dodatkiem czosnku i ulubionych ziół. Nie można przestać jeść!

I jak, narobiłam smaka? To mój idealny zestaw od dłuższego czasu. Nie nudzi mi się wcale! Mam nadzieję, że wyczerpałam temat, jeśli nie, to śmiało zadawajcie pytania!