W Gdyni robią to naprawdę fajnie. W powietrzu czuć podniosłą atmosferę. Ludzie machają chorągiewkami, biało-czerwonymi wiatraczkami, część ma na sobie barwy narodowe, kotyliony… Na trasie parady rozbrzmiewa muzyka marszowa. Na początku zawsze stylizowanym autem jedzie Marszałek, potem młodzi roznosiciele gazet rozdają specjalnie na tę okazję przygotowaną stylizowaną publikację krzycząc wniebogłosy “Wolność! Niepodległość”. A potem jest już sznur przeróżnych organizacji, szkół, kółek historycznych, i tym podobnych… Naprawdę wzruszające to jest.
Nasza Maja w tym roku zrobiła kotylion w przedszkolu. Była przejęta i opowiadała “Mamo, a czy ty wiesz, że nasi praprapradziadkowie walczyli, żebyśmy teraz mogli żyć w wolnym kraju?” We wtorek, gdy tata wspomniał, że być może nie pojedziemy na paradę, bo zapowiada się brzydka pogoda, omal się nie rozpłakała i powiedziała, że ona idzie, czy będzie padało czy nie 🙂 Potem zobaczyła kolegę z przedszkola, którego tata jest marynarce wojennej, jak idzie w paradzie, i oświadczyła, że w przyszłym roku ona też idzie. Rośnie nam mała patriotka w domu 🙂
Nie mogło zabraknąć ukochanego przez gdynian, od lat wybieranego niemal jednogłośnie, prezydenta Wojciecha Szczurka.
Bractwo Kurkowe oddało honorowe salwy.
Mai podobały się najbardziej stroje ludowe. Żałuję, że nie ma u nas takiej tradycji, jak np. w Norwegii, gdzie podobno każdy ma swój strój ludowy i zakłada go na specjalne okazje. Przecież nasze są takie piękne, możemy być z nich naprawdę dumni!
Z kolei tata i Miki czekają zawsze na stare auta i motocykle.
A czy Wy świętujecie jakoś szczególnie ten dzień?
Uściski!
M