…moje, moje i tylko moje…! (tu szatański śmiech a la szalony naukowiec pragnący zawładnąć światem:))
Już się chwaliłam na Instagramie i FB, że poszłam do Biedronki po chlebek i mleko, a wróciłam z pięknym pufem. No piękny jest, co ja mogę za to. Żółte słoneczko, cebula, piłka… Dla każdego coś innego. Rozjaśnia wnętrze, zdobi je i służy za dodatkowe siedzisko przy stoliku kawowym. A dla dzieci jest świetną zabawką – turlają ją do siebie piszcząc z radości.
Tu akurat puf ustawił się szwem do aparatu. Myślę, że i tak sobie nieźle poradzili z łączeniem. Ma piękny gruby splot. Pod nim jest żółta tkanina dobrze współgrająca z wierzchem. Puf jest dość twardy. Kosztował 100 zł. I dużo i mało. Na etykiecie sprawdziłam, że jest made in India. Takie pufy w internetowych sklepach wnętrzarskich “chodzą” za sporo więcej.
Jak widać puf jest bardzo mobilny i nigdzie na dłużej nie grzeje miejsca. Wcale mi to nie przeszkadza, wręcz bawi i zastawiam się, gdzie go znajdę następnym razem 🙂
Abażur lampy stojącej już nie jest czerwony. Zmieniłam go niedawno w ramach wiosennego refreszingu. Zmienione są także lampy nad barkiem kuchennym oraz zasłony. Pokażę wkrótce.
No i moje ukochane pudełka szałwiowe z Ikei o których pisałam TUTAJ też już stanowią element wystroju mojego domu. No też piękne są, co ja za to mogę… 🙂 W środę byliśmy zamówić szafę do wiatrołapu (wnęka o nią prosiła od 7 lat) i kupić “dorosłe” łóżko dla naszego 2,5-rocznego malucha (o czym mam nadzieję jeszcze opowiem) i przy okazji to i owo wpadło do koszyczka…
Trzymam w nich moje przybory do szycia. No bo ja trochę uczę się szyć, tak jakby… 🙂 Mam pożyczoną maszynę od koleżanki, która po jej kupieniu uszyła jedną rzecz, po czym stała odłogiem (maszyna, nie koleżanka, rzecz jasna). I umówiłyśmy się, że mi pożycza bezterminowo, a jak będzie potrzebowała coś uszyć, to wpada do mnie. Jeszcze się nie zdarzyło 🙂 Ale umowa jest.
A co do mojego szycia, to hm… pod okiem koleżanki, specjalistki z kuferka obfitości uszyłam dotychczas poduszkę-amebę na igły (widać ją na zdjęciu powyżej, w paski), pościel dla lalek, dwie czapki, spodnie baggy dla Majeczki i szal-komin dla męża (nosi!!!). Sama zaś skróciłam zasłony, o których wspominam wyżej, z czego bardzo jestem dumna. Wcale nie było to proste! Wymierzyć, założyć, równo przeszyć. Jeszcze dwuwarstwowe skubane były.
W związku z nową umiejętnością czeka mnie także reorganizacja pokoju, w którym pracowałam, gdy jeszcze nie miałam etatu, czyli tzw. biura. Muszę gdzieś pomieścić wszystkie moje gadżety, które zdają się pączkować! Dużo zmian się szykuje. Nowa szafa w wiatrołapie, nowe biuro/pokój hobby, Miki łóżko już ma, ale zmian w jego pokoju nie koniec, tapeta w sypialni i malowanie bordowo-brązowego komandora na jakiś ludzki kolor… A jeszcze ogród woła o odrobinę uwagi, ech…
Was też tak świerzbi, żeby coś pozmieniać na wiosnę? A może to wcale nie ma związku z wiosną, ten typ po prostu tak ma?
Uściski wiosenne!
Magda
18 komentarzy
Żółta pufa faktycznie przyciąga wzrok swoim wesołym, słonecznym kolorkiem 🙂
Pudełka super…. zazdroszczę rozpoczęcia szycia ;)) ja jakoś nie mogę się zmobilizować. Zarzuciłam szycie wieki temu i jakoś nie mogę się wziąć za nie ponownie…
Pozdrawiam cieplutko, Agness:)
No pasi mi ta pufa przeokropnie!
Agnes, ja nigdy wcześniej nie szyłam! Byłam tak zielona, że nawet nie widziałam, że trzeba włożyć nitkę do bębenka… Moje umiejętności są żadne, nadrabiam wyobraźnią i swadą 🙂
Te pufy są piękne i dobrze wykonane. W "mojej" Biedronce została jeszcze taka żółta i granatowa.
A swego czasu obszywałam starą pufę dzierganym swetrem, też wyszło całkiem…całkiem…
Zapraszam do obejrzenia 😉
http://kreatywnawwolnymczasie.blogspot.com/2015/02/drugie-zycie-starej-pufy.html
Pozdrawiam i miłego wieczoru 🙂
O, dobrze wiedzieć. Ta swetrowa mogła być super, no i wiesz, że nikt inny takiej samej nie ma na pewno!
Moja pufa jest już wysiedziała hihi Piękny kolorek 🙂
A ile ją masz?
Piękna pufa, piękny kolor. Jak tylko dowiedziałam się, że są znowu w Biedronce, telefon do kuzynki (pracuje tam). Powiedziała, że mają tylko brązowe. Noe pogardziłam, chociaż wolałabym taką jak Twoja:)
P. S. Bardzo przytulnie u Ciebie:)
No, to jest okazja, na pewno. To pokaż, jak już będziesz ją miała!
Mam też pufę z Biedry z zeszłego roku . Sprawuje się rewelacyjnie!
Pozdrawiam Patti
To super, cieszę się.
Kusi mnie ta pufa okropnie, już widziałam ją w tamtym roku i przez tak długi czas mam problem czy kupić czy nie 😉 dziś jadę do Biedronki i okaże się czy ulegnę pokusie.
Przygodę z szyciem już dawno chciałam zacząć, mówiłam o tym drugiej połowie i uparcie wierzyłam w to, że na Święta dostane maszynę do szycia 😉 uparł się jednak na nowy obiektyw i chyba chciał mi delikatnie zasugerować żebym została przy tym co nie tylko Lubie robić ale co mi wychodzi 😉
Co do zmian na wiosnę, to ja też mam teraz większą ochotę na zmiany, oj tak 🙂
Oj, nie wiem czy pufy jeszcze będą, bo ja ją kupiłam z 2 tygodnie temu…
Co do szycia – ja też się zbierałam kilka lat, aż w końcu wyszła ta sytuacja z pożyczeniem maszyny.
U mnie zmian mnóstwo! Właśnie mąż ze szwagrem montują szafę w wiatrołapie. Zmieściła się na styk, mało zawału nie dostałam 🙂
puf puf fajny i tani!!! a takie pudełeczka to wiadomo, tak cieszą, że aż dziwne:P piękne:)
nooo… mam fisia na punkcie pudełek… ale nie zamierzam tego leczyć 🙂
Piękna, słoneczna pufa 🙂 Idealna na taki niezdecydowany pogodowo kwiecień 😉
A na pudełeczka z Ikei też sobie ostrzę ząbki 😉
Trzymam kciuki za krawieckie wyzwania.
Pozdrawiam cieplutko!
Pudełka są boskie. Ale trzeba mieć sposób na ich otwieranie.
dzięki za trzymanie kciuków!
Świetna ta pufa! Uszyłaś coś w domu sama i się nie pochwaliłaś? No wiesz co 😉 dawaj mi fotę na maila co bym ocenić mogła. Iiii musimy się w końcu spotkać na kolejne lekcje.
Ech, nic takiego 🙂 Czapkę i komin dla mężusia. No a zasłony to pokażę na blo, mam nadzieję! Tak, musimy się umówić, chcę uszyć spódnicę dresową.