Odkąd się dowiedziałam o istnieniu farby tablicowej, chciałam sobie wymalować tablicę. Potem na fotoforum Gazety.pl zobaczyłam mnóstwo inspiracji z farbą tablicową i jeszcze bardziej zapragnęłam tablicy. Oczywiście nie omieszkałam sfotografować całego procesu:)

Potrzebujemy waserwagi, czyli poziomicy do wyznaczania pionów i poziomów, nożyczki,  taśmę malarską, oczywiście główną gwiazdę wydarzenia, czyli farbę tablicową oraz pędzel lub wałek.

Przy pomocy taśmy malarskiej, poziomicy oraz męża wyznaczamy pole tablicy. Miejsce miałam upatrzone już dawno temu. Zastanawiałam się nad innym zagospodarowaniem tego kawałka ściany, ale ogromna potrzeba posiadania tablicy w kuchni (sic!) zwyciężyła.

Pierwsza warstwa już jest… Kolejną każą kłaść po 8 godzinach. Na puszce piszą, że 2-3 warstwy, ja pędzlem naciapałam 2 i uważam, że spokojnie wystarczy. I oto jest wymarzona…

Zastanawiam się tylko nad dodaniem ramki, bo jakoś mi trochę łyso… Chociaż może tak też jest fajnie?