Macie brodacza w domu? Ja mam rasowego od prawie dwóch lat 🙂 A od paru miesięcy niezwykle wypielęgnowanego, który z wielkim upodobaniem dba o swój zarost. Wszystko za sprawą  OLD SCHOOL BARBER SHOP (KLIK).  Od pierwszej wizyty mój mąż przepadł z kretesem i z upodobaniem regularnie składa wizytę w ich zakładzie w Gdyni przy Portowej 11.  Wszystko mu się tam podoba – głównodowodzący barber Maciek, miejscówka, usługa, kosmetyki, efekt :). Ku mojej uciesze również.  Zakupił był fantastyczną linię do pielęgnacji męskiego zarostu ZEW (KLIK) (którą Maciek, właściciel zakładu, współtworzył i której jest twarzą). Broda małża pachnie OBŁĘDNIE, nie mogę się nawąchać.

Pod koniec października otwarto drugi zakład Old School Barber Shop, tym razem w Gdańsku, w okolicy Starego Garnizonu, przy ulicy Karłowicza 86. Wnętrze, jak na prawdziwego barbera przystało, jest mroczne i męskie. Cegła, retro gadżety, ciemne kolory, olejowane drewno, meble spawane na zamówienie, światła jak z teatralnej garderoby i rasowego loftu, zdjęcia słynnych brodaczy (i nie tylko) – idealny koktajl.

Otwarcie nowego salonu uczczono zacną imprezą, na  którą przybyło wielu stałych klientów (i ja na doczepkę :)).  Tylu brodaczy na metr kwadratowy ostatnio widziałam chyba na kanale Al-Dżazira! Był DJ, morze dobrego alku, food truck…

Poniżej po prawej na plakacie założyciel  firmy, Maciek, a  po lewej zadowolony klient, czyli mój mąż z wypasioną, pachnącą brodą 🙂

Ja na szczęście nie mam  brody, ale gdybym miała, (może w końcu zapuszczę) to po tym , co mi mąż opowiada, na pewno bym się wybrała na sesję do Maćka :D.

Życzę wielu szczęśliwych klientów firmie Old School Barber  Shop i bardzo dziękuję za dotychczasowe wrażenia 🙂 Do zobaczenia na otwarciu kolejnego punktu!

Magda