Jeszcze rok temu moja Majeczka nie była absolutnie zainteresowana literami. Na delikatne próby pokazania jej np. jak napisać imię reagowała dosłownie agresją! Oczywiście odpuściłam, choć w głębi duszy myślałam sobie, że to trochę dziwne… Inne dzieci (tak, wiem, nie należy porównywać) już rozpoznają niektóre literki… Dziś Maja ma ponad 4,5 roku i sama chętnie poznaje świat pisania i czytania. Dopytuje mnie, jak napisać swoje imię i braciszka, jak napisać mama i tata. Piszę jej na karteluszku, a ona coraz sprawniej kopiuje, zapamiętuje, i w końcu sama odtwarza! Niesamowite. Potwierdza się teoria, że nic na siłę. 
Ostatnio ma kompletny odjazd na punkcie rysowania. Kolejny dowód na to, żeby pozwolić dziecku rozwijać się we własnym tempie. Gdy zaczęła chodzić do przedszkola w wieku 3 lat rysowała tylko gryzmoły, żadnych konkretnych kształtów. Potem powolutku pojawiły się serduszka, kwiatki, motylki, słoneczko, potem ludzie, a teraz namiętnie rysuje kotki. A jaka jest z tego dumna! Kochana Mysia. Wczoraj był kolejny krok naprzód – narysowała pieska… I pomyśleć, że pocieszałam się, że nie każde dziecko przecież musi lubić rysować…

Podobnie było z mówieniem. Pierwsze słowo, poza tata i mama (tak, w tej kolejności) powiedziała w wieku 21 miesięcy. Było to słowo “jeszcze”. Bardzo długo gadała po swojemu, przecudnie zresztą. Ponieważ było to okres, gdy na okrągło oglądała serial “Pingu” o małym pingwinku, który nie mówił żadnym ludzkim językiem, moja mama wysnuła teorię, że Maja mówi po pingwińsku…:D Fakt, nawet podobne to było. Ja oczywiście już się zastanawiałam, czy wszystko jest w porządku. Ale gdy tylko zaczęła mówić, szybko się rozkręciła. Bardzo szybko także zaczęła mówić głoskę “r”, tuż po drugich urodzinach. Do tego stopnia, że zamiast “halo halo” mówiła “haro haro”, a zamiast “luli luli” – “ruri ruri”… :DDD
Tak sobie myślę, że nie muszę mieć genialnego dziecka. Wolę mieć szczęśliwe. Nie musi robić wszystkiego pierwsza, najlepiej. Nie warto uczyć dziecka na siłę liczyć czy czytać. Samo przyjdzie. Moja kuzynka nawet jest zdania, że zbyt wczesne nauczanie jest szkodliwe dla dziecka. Bo w klasach 1-3 będzie się nudzić, gdy inne dzieci będą uczyć się alfabetu i podstawowych działań matematycznych. Bez żadnego wysiłku będzie miało doskonałe oceny. A potem przyjdą trudniejsze tematy, a nawyku uczenia się nie będzie… I klops! Klasyczny przypadek “zdolna, ale leniwa”. Wszystko w swoim czasie. Dajmy dzieciom być dziećmi. 

A jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Uczycie dzieci pisać i czytać, zanim Was o to poproszą?
Uściski,
Magda