Po raz pierwszy zrobiłam wianuszek od A do Z. Wcześniej już robiłam wieńce, ale na gotowej bazie, na pewno kiedyś pokażę. Lecz ten jest całkowicie mój! Zaczęło się oczywiście od spaceru – po żarnowiec i jakieś kulki. Niezrażona sznurem przejeżdżających obok mnie samochodów cięłam przydrożny żarnowiec nożyczkami:))) Musiałam też dokupić drucik – całe 180 m!!! Bo mniejszych szpulek nie było:)

 

I zaczęłam wić ten wianek… Wiła wianki i rzucała je do falującej wody, wiła wianki i rzucała je do wody… Ale to bardzo smutna piosenka, a mnie było bardzo przyjemnie. Oczywiście zadanie okazało się nieco trudniejsze niż zakładałam, ale jakoś wyszło. Przydało się wcześniej zrobione serduszko. Efekt końcowy:

 

Zawiesiłam go na tasiemce w oknie. Serduszka i kulki (nie wiem znowu co to za roślina, ale jest śliczna) nie są połączone na stałe, w ten sposób będą mogła wianek wykorzystać ponownie!