Nie ma nic pyszniejszego na takie upały, jak szklanka chłodnego koktajlu truskawkowego. Tak się cieszę, że się załapałam na sezon truskawkowy, bo ponoć przy karmieniu piersią truskawki to nie jest najlepszy pomysł:) Więc teraz piję i jem na zapas, a mam na to jakieś 5 tygodni… (o kurka…)

Z koktajlem jest jak z jajecznicą. Niby sprawa oczywista, ale tak naprawdę w każdym domu robi się ją inaczej!!! Nie znam dwóch osób, które robiłyby jajecznicę tak samo, dlatego podaję moją wersję koktajlu, może dla kogoś okaże się odkrywcza?:D
Ponieważ nie jestem umysłem ścisłym, proporcje stosuję dowolne – tak, aby smakowało i nie było zbyt słodkie.

1. Najważniejsze – truskawki! Wkładamy umyte i pozbawione szypułek do wysokiego naczynia.
2. Dodajemy maślanki – jak dla mnie najlepsza do koktajli. I w dodatku zdrowa!!!
3. Trik zapożyczony od teściowej – wrzucam torebkę cukru wanilinowego. Czasem dorzucam jeszcze banana. I uwaga, mała tajemnica – odrobinę (jakieś pół łyżeczki) pasty tahina, czyli masła sezamowego (do kupienia w sklepach ze zdrową żywnością). Nie wiem jak to działa, ale smak podkręca wybitnie! No i oczywiście cukru do smaku.
4. Miksuję blenderem ręcznym i voila! Coś pysznego i niedrogo:)